Wiedza jako dobro publiczne — konsekwencje ekonomiczne
Odpowiadając na drugie pytanie, należy zauważyć, że podejmowane są różne inicjatywy mające na celu optymalizację produkcji i dystrybucji wiedzy. Jedną z nich jest przejmowanie przez państwo produkcji mało opłacalnych z punktu widzenia przedsiębiorstw produktów wiedzy, jak dzieje się to czasami m.in. w przypadku leków na tzw. zapomniane choroby. Korzyści społeczne osiągane dzięki tym produktom są większe niż koszty, które musi w tym wypadku pokryć społeczeństwo w postaci podatków. Innym rozwiązaniem są porozumienia przedsiębiorstw w sprawie wymiany patentów, pozwalające na szerszy i bardziej dynamiczny rozwój technologii, ale które bywają niekiedy oskarżane o naruszanie praw antymonopolowych poprzez tworzenie quasi-karteli. Kolejną z proponowanych inicjatyw jest partnerstwo publiczno-prywatne. Ciekawym rozwiązaniem jest też system funduszy nagród. Polega on na nagradzaniu innowatora przez państwo i przekazaniu innowacji do domeny publicznej. W ten sposób zachowywana jest ekonomiczna zachęta dla przedsiębiorców do podejmowania działalności innowacyjnej – nagrody bywają na tyle atrakcyjne, że innowatorzy skłonni są zrezygnować z czerpania zysków z prywatyzacji wiedzy. Wysokość nagrody może zależeć przykładowo od poziomu sprzedaży danej innowacji; mogą one być przyznawane bezpośrednio przez państwo lub przez wyspecjalizowaną instytucję. Oczywiście system ten ma wady: problemem jest adekwatna wycena nagradzanej innowacji oraz zagrożenie, że polityka będzie wpływać na decyzje dotyczące przyznawania nagród, jednak jednoczesne zachowanie zachęt ekonomicznych i eliminacja straty społecznej powstającej przez istnienie w sektorze wiedzy monopoli wydaje się silnym argumentem przemawiającym za tym systemem. Szczególnie pozytywnie badacze wypowiadają się na temat rozwiązania pozwalającego na wybór preferowanej opcji – prywatyzacji stworzonej wiedzy lub oddania jej do domeny publicznej w zamian za odpowiednią nagrodę.
Kolejny segment systemu ochrony własności intelektualnej (dotyczący m.in. nieporuszanych tu wcześniej publikacji naukowych), bazujący na prawach autorskich, podobnie jak system patentowy daleki jest od rozwiązania perfekcyjnego. Problem ekonomiczny (pomijamy tu problem praw osobowych i plagiatów) dotyczy autorskich praw majątkowych, a dokładniej rzecz ujmując – cedowania tych praw przez badaczy lub instytucje naukowe na komercyjnych wydawców. Właściwie cały świat akademicki opiera się na systemie publikacji wyników badań w czasopismach naukowych. Oprócz prezentacji osiągnięć badawczych czasopisma naukowe spełniają też funkcję oceniającą – często na bazie liczby artykułów opublikowanych w najbardziej prestiżowych periodykach oceniany jest dorobek badacza lub uczelni wyższej.
Podobnie jak patenty, także czasopisma naukowe są formą prywatyzacji wiedzy, a przynajmniej dotyczy to ich większości, która nie oferuje otwartego dostępu do treści. Z reguły działają one poprzez system subskrypcji, zarówno dla użytkowników indywidualnych, jak i instytucjonalnych. Ten model jest obecnie częstym przedmiotem krytyki w środowisku naukowym, głównie ze względu na wysoką cenę subskrypcji (zwłaszcza w porównaniu do kosztów ponoszonych przez wydawców). Rosnące szybciej niż inflacja koszty dostępu do czasopism naukowych w znaczący sposób obciążają budżety instytucji naukowych, jeżeli nie są one przynajmniej w części ponoszone przez państwo.
Innym często podejmowanym argumentem na rzecz otwartego dostępu do publikacji naukowych jest pochodzenie środków finansowych, dzięki którym przeprowadzane są badania. Skala publicznego fundowania badań naukowych różni się między krajami, jednak można pokusić się o generalne stwierdzenie, że rola publicznie finansowanych badań jest duża. Nasuwa się tu więc podstawowe pytanie: dlaczego wyniki takich badań nie są ogólnie dostępne? Społeczeństwo jest w ten sposób zmuszane do podwójnego płacenia za wiedzę – raz w formie podatków przeznaczanych na rozwój nauki, a drugi raz w postaci subskrypcji czasopism naukowych. Z ekonomicznego punktu widzenia sytuacja ta jest przykładem nieefektywnego wykorzystania zasobów, gdyż finanse te mogłyby zostać przeznaczone na dalsze badania.
Model zamknięty ma też inne wady. Wynika z niego większe ryzyko powtarzania tych samych badań w różnych ośrodkach, ponieważ brakuje odpowiedniej komunikacji i koordynacji. Ograniczenie dostępu do wyników badań przeprowadzonych już wcześniej w innych ośrodkach zwiększa koszty prowadzenia nowych badań. Czas publikowania wyników jest stosunkowo długi, przez co dyskusja nad danym zagadnieniem opóźnia się i przeciąga; podobnie jest z wdrażaniem wyników badań. Co więcej, informacja zawarta w artykule naukowym jest przetwarzana przez redaktora – pojawia się tu zagrożenie utraty części wartości poprzez nieadekwatną edycję, niezgodną z zamierzeniami autora.
Alternatywą dla modelu zamkniętych czasopism naukowych jest otwarty dostęp, czyli model wolnego, powszechnego i natychmiastowego dostępu do artykułów naukowych, monografii i innych produktów wiedzy za pomocą Internetu. Pod względem prawnym otwarty dostęp może przybierać różne formy. Materiały dostępne w modelu otwartym nie należą do domeny publicznej, ponieważ twórcy nie zrzekają się swoich praw autorskich; zazwyczaj publikacje w otwartym dostępie wykorzystują tzw. wolne licencje.
Otwarty model dostępu do artykułów naukowych jest uważany przez wielu za lepszy od modelu zamkniętego. Po pierwsze, daje on możliwość powiększenia grupy odbiorców wyników badań. Może to dotyczyć niezależnych badaczy, którzy mogą mieć problemy z dostępem do artykułów w zamkniętych czasopismach. Otwarty dostęp sprawia, iż nie znajdują się oni na peryferiach świata naukowego, a w przypadku niektórych dziedzin mogą wręcz stanowić jądro danej społeczności. Kolejną grupą, która może zyskać na otwarciu dostępu do wyników badań naukowych, a o której nie mówi się często w tym kontekście, są nauczyciele. Poszerzanie przez nich wiedzy będzie skutkować wyższą jakością edukacji, i co za tym idzie – kapitałem ludzkim o wyższych umiejętnościach i studentami lepiej przygotowanymi do późniejszej pracy zawodowej. Zresztą studenci również skorzystają z otwartych repozytoriów w sposób bezpośredni, gdyż nie zawsze biblioteka ich szkoły wyższej jest w stanie zapewnić dostęp do odpowiedniej liczby czasopism działających w systemie subskrypcji. Dostęp do wyników badań przyniesie też znaczne korzyści sektorowi małych i średnich przedsiębiorstw. Badania Komisji Europejskiej wykazały, że przedsiębiorstwa z tego sektora, które nie mają dostępu do najnowszych wyników badań, potrzebują nawet do dwóch lat więcej na wprowadzenie innowacji produktowych. Nie można też zapominać o korzyściach, jaki odniesie ogół społeczeństwa – otwarty dostęp to kamień milowy w tworzeniu społeczeństwa wiedzy.
Otwarty dostęp do wiedzy wpływa też na podwyższanie jej jakości. Jak już wspomniano wcześniej, wiedza ma tę właściwość, że wraz z jej używaniem wzrasta jej wartość. Wynika to między innymi z procesu oceny, recenzji, krytyki i analizy. Artykuły w modelu otwartym pozwalają w większym zakresie niż standardowe, zamknięte czasopisma na publiczną dyskusję nad opublikowanymi wynikami badań oraz samą organizacją tych badań. Dyskusja publiczna na większą skalę pozwala z kolei na wielopłaszczyznową i wieloaspektową analizę i interpretację wyników, co ma wpływ na dalszy rozwój nauki poprzez sformułowanie kolejnych obszarów wymagających uwagi badaczy. Ważne jest też skrócenie czasu, jaki upływa pomiędzy powstaniem artykułu, a jego upublicznieniem, cytowaniem i ewentualnym wdrożeniem wyników badań.
Warto też wspomnieć, że łatwiejszy dostęp do wyników badań oznacza szerszą rozpoznawalność autora danego artykułu naukowego, więc jest niejako sposobem prezentacji i promocji dorobku naukowego badacza. Promocja ta dotyczy również instytucji naukowej, z którą powiązany jest autor (lub autorzy) artykułu. Co więcej, efekt promocyjny oddziałuje też na przedmiot badań w tym sensie, że jego większa ekspozycja sugeruje aktualność problemu oraz jego relewantność. Otwarty dostęp do określonych obszarów wiedzy może więc być narzędziem popularyzacji obszarów badań uznanych za szczególnie istotne ze społecznego punktu wiedzenia. Trzeba przecież wziąć pod uwagę, że w grupie odbiorców artykułu może znaleźć się podmiot, który będzie zainteresowany finansowaniem dalszych badań w wyznaczonym przez artykuł kierunku; tak więc im szerszy krąg odbiorców, tym większe szanse zauważenia danego problemu i podjęcia kroków ku jego rozwiązaniu.
Zalety otwartego dostępu są niezaprzeczalne, ale wbrew pozorom model ten nie jest jeszcze tak popularny w środowisku naukowym, jak wynikałoby to z jego charakterystyki. Wolny dostęp do danych czy artykułów naukowych to wolny dostęp do produktów wiedzy, a żadne dobro, które jest wolne, nie może być sprzedawane. Jeśli przedsiębiorcy w sektorze wiedzy nie mogą czerpać korzyści ze sprzedaży produktów, to nie będą tych produktów dostarczać na rynek. Wracamy w tym momencie do zarysowanego już wcześniej problemu obecności dóbr publicznych na rynku. Ogólnospołeczne zalety otwartego dostępu do wiedzy w postaci artykułów naukowych i danych sprawiają, że oczy zwracają się ku silniejszym podmiotom, będącym w stanie zapewnić taki dostęp. Chodzi oczywiście o struktury państwowe, które według niektórych nie tyle mogą zapewnić dostęp do wiedzy, ile wręcz mają taki obowiązek.
Debata dotycząca modelu otwartego i roli państwa w zapewnianiu wolnego dostępu do produktów wiedzy toczona jest aktualnie w wielu krajach. W Stanach Zjednoczonych przygotowywane są projekty otwartego dostępu do wyników badań finansowanych z funduszy publicznych; problem ten znajduje się również w kręgu zainteresowań Unii Europejskiej. Postanowienia dotyczące modelu otwartego można znaleźć m.in. w programach: Europejska Agenda Cyfrowa, Unia Innowacji oraz Horyzont 2020. Inicjatywy te muszą być oceniane jako wartościowe, bo jest o co walczyć. Według badań Johna Houghtona i Petera Sheehana z 2006 roku, krajowe wydatki na prace badawczo-rozwojowe przynoszą zwrot społeczny na poziomie 50%, a otwarty dostęp zwiększa efektywność tych wydatków o dodatkowe 5%. Inne badania szacują zwrot społeczny krajowych wydatków na badania i rozwój jedynie na poziomie 25%, ale otwarty dostęp dla badań fundowanych ze środków publicznych nadal przynosi znacznie większe korzyści niż koszty – nawet 50 razy większe.
Rozważając współczesny świat naukowy trzeba zwrócić uwagę na dominujące w XXI wieku trendy. Zmieniają się treści naukowe – ich forma i sposoby udostępniania. Poza tradycyjnymi kanałami komunikacji naukowcy korzystają z blogów, forów, portali tematycznych i społecznościowych. Duża część współpracy, wymiany poglądów i koordynowania projektów odbywa się wirtualnie, za pomocą narzędzi sieciowych. Rola Internetu i technologii informacyjno-komunikacyjnej w ogóle w rozwoju i popularyzacji nauki jest nie do przeszacowania. Zwiększa się grupa odbiorców treści naukowych – można wręcz niekiedy mówić o nauce obywatelskiej, partycypacyjnej. W sytuacji ogromnej ilości danych czekających na analizę logiczne jest, że nauka wychodzi poza mury instytucji naukowych; kooperacja społeczna staje się sposobem na rozwiązywanie problemów, z którymi nie radzi sobie indywidualny badacz lub grupa badawcza. Zmieniające się środowisko wymaga zmiany modelu udostępniania treści naukowych. Modelem odpowiadającym współczesnym warunkom jest otwarty dostęp do zasobów sieciowych, który zwiększa efektywność i jakość procesów badawczych. Będzie to skutkować charakterystycznym dla gospodarki opartej na wiedzy przyspieszeniem procesów innowacyjnych i wdrażaniem produktów wiedzy w działalności gospodarczej, gdyż wydajny, skuteczny i konkurencyjny system innowacji nie może istnieć bez efektywnego zaplecza naukowego. Badania podstawowe i stosowane przeprowadzane w instytucjach naukowych są fundamentem prac rozwojowych podejmowanych w przedsiębiorstwach. Co więcej, otwarty dostęp do publikacji naukowych, wyników badań i danych pozwala na angażowanie społeczeństwa w procesy naukowe i innowacyjne. Społeczeństwo może aktywnie brać udział w procesach badawczych, może też pasywnie obserwować rozwój nauki, co sprzyja przejrzystości zwłaszcza w przypadku badań finansowanych z pieniędzy publicznych. Doskonale współgra to z koncepcją społeczeństwa wiedzy, które jest zarówno warunkiem rozwoju, jak i elementem gospodarki wiedzy, jej bliźniaczym konceptem.
Agnieszka Witoń - absolwentka Zarządzania oraz Ekonomii (spec. ekonomia międzynarodowa) na Uniwersytecie Jagiellońskim. Obecnie doktorantka na Wydziale Ekonomii i Stosunków Międzynarodowych na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Obszary zainteresowań: procesy innowacyjne w gospodarce, gospodarka oparta na wiedzy, racjonalność podmiotu gospodarującego, nierówności społeczno-ekonomiczne, teorie wzrostu gospodarczego oraz bezpośrednie inwestycje zagraniczne.
- «« poprz.
- nast.
- Szczegóły
- Opublikowano: 2014-01-14