Widoczność, czyli wymierne korzyści z otwartego dostępu
Wracając do kwestii udostępniania tych samych publikacji w wielu miejscach: jakie widzą Państwo korzyści z tego, że ta sama treść jest dostępna w kilku różnych miejscach w Internecie?
Przede wszystkim widoczność. Zyskujemy świadomość, że taka instytucja jak PAN zaistniała w umysłach naukowców. Przekłada się to jak najbardziej na dostęp do wiedzy, współpracę z innymi instytucjami naukowymi, prowadzenie wspólnych badań, uzyskiwanie grantów, dotacji z MNiSW. Korzyści z dostępności na całym świecie są wymierne.
Jak reagują redakcje czasopism na otwarty dostęp? Czy również dostrzegają korzyści z udostępniania artykułów w wielu miejscach?
Jak mówią prawnicy, to zależy [śmiech]. Zdajemy sobie sprawę z tego, że aby zaistnieć, należy być widocznym. Redakcje w większości są za. Czasem z pewnych względów czasowo wstrzymują się z otwartym dostępem, ale po jakimś czasie jednak stwierdzają, że to całkiem dobry pomysł, i wracają. Nie możemy nikogo zmusić do udostępnienia treści w otwartym dostępie, natomiast ten model sprawdza się i jest coraz szerzej wspierany. Redakcje we własnym gronie dochodzą do wniosku, że jest to dobry pomysł i należy podążać w tym kierunku.
W przyszłości planujemy informatyzację, czyli udostępnienie na platformach większej liczby czasopism. To, które czasopismo znajdzie się na jakiej platformie, jest oczywiście uzależnione od wielu czynników. Są różne bazy i różne potrzeby. Obecnie jeśli chodzi o finanse i ogólny rozwój, preferowane są nauki ścisłe. Nie chcemy jednak porzucać humanistyki. Trzeba znaleźć złoty środek, żeby zarówno jedni, jak i drudzy znaleźli miejsce dla siebie. I żeby stało się to z jak najmniejszą szkodą dla humanistyki.
Jak kształtują się relacje między centralą PAN a instytutami, które są przecież autonomiczne? Czy w zakresie udostępniania treści naukowych następuje wymiana doświadczeń między instytutami i jednostkami PAN? Czy dobre praktyki wypracowane w jednej jednostce są przekazywane do innych?
Wszystkie placówki PAN współpracują ze sobą. Ciężko mi powiedzieć, jak wygląda wymiana doświadczeń w całej Akademii. Do centrali nie spływają wiadomości z całego kraju. Nie wiemy, czy np. między placówkami z Gliwic i Katowic następuje przepływ informacji. Jeśli placówki zwracają się do nas z jakimś problemem lub pytaniem, wówczas udzielamy odpowiedzi, opierając się na własnym doświadczeniu albo konsultując się z innymi. Organizowane są również szkolenia, a w Internecie znajduje się mnóstwo publikacji, pomagających w rozwiązywaniu konkretnych trudności.
Wymiana doświadczeń zależy od tego, kto pracuje przy jakim tytule; ktoś jest redaktorem naczelnym jednego tytułu i redaktorem lub recenzentem drugiego. Do wymiany doświadczeń dochodzi w określonych, niszowych dziedzinach. Staramy się to jak najbardziej zróżnicować, żeby uniknąć podejrzeń naukowców o sprzyjanie sobie nawzajem przy recenzowaniu artykułów.
Jakie są Państwa plany na przyszłość w związku z otwartym udostępnianiem publikacji naukowych?
Przede wszystkim zamierzamy kontynuować ten rodzaj działalności. Trudno przewidzieć jej konkretne formy, bo te są uzależnione od rozwoju narzędzi informatycznych, decyzji Ministerstwa Nauki oraz Unii Europejskiej. Wreszcie od tego, jakie powstaną bazy. Świat zmierza ku otwartości, w tym również my. Ciągle powstają nowe projekty, ale wiele pomysłów upada, nie jest realizowanych, ewentualnie nikt się tam nie zgłasza. Obserwujemy więc cierpliwie rozwój wydarzeń. Decyzja o zamieszczeniu w bazach publikacji PAN zależy od tego, które z nich będą faktycznie funkcjonowały. Staramy się znaleźć się wszędzie, aby widoczność była jak największa. Nie ma jednak sensu angażować się w projekty, które po trzech miesiącach zostaną zamknięte. Miejmy nadzieję, że uda się stworzyć jakiś europejski ośrodek zajmujący się otwartym udostępnianiem, który będzie zbierał informacje o czasopismach naukowych z regionu. W taki sposób widziałbym przyszłość: świat jest trochę za duży jak na polskie możliwości finansowe. Myślę, że powinniśmy skoncentrować się na ośrodkach europejskich, gdyż łatwiej jest wtedy o współpracę, granty, mobilność naukowców. Co więcej, gdy posiadamy wypracowane standardy i procedury, wtedy kontrole ze strony instytucji europejskich są zdecydowanie prostsze.
Dziękujemy za rozmowę.
Dziękuję bardzo.
Rozmowa odbyła się w Warszawie 26 maja 2015 r.
Adam Wiciński – w Biurze Upowszechniania i Promocji Nauki PAN kieruje sprawami związanymi z realizacją polityki wydawniczej Akademii w zakresie otwartego dostępu do czasopism naukowych PAN oraz działaniami upowszechniającymi naukę.
- «« poprz.
- nast.
- Szczegóły