Taki sam czy inny? Otwarty dostęp w humanistyce
Michał Starczewski
Choć Martin Eve pisał tę książkę także z myślą o osobach niezaznajomionych z koncepcją otwartego dostępu, to za cel postawił sobie przede wszystkim przeprowadzenie krytycznej analizy efektów otwartego rozpowszechniania i ponownego wykorzystywania materiałów w naukach humanistycznych. W efekcie nie do końca udało mu się ani jedno, ani drugie. Z jednej strony bowiem wyjaśnia podstawowe pojęcia i problemy, z drugiej zaś dotyka pewnych bardziej szczegółowych kwestii, nie rozstrzygając ich jednak w sposób satysfakcjonujący.
Zdaniem części humanistów otwarty dostęp i związane z nim zmiany w komunikacji naukowej mogą sprawdzać się w naukach ścisłych i przyrodniczych, lecz nie nadają się do – rządzącej się odrębnymi regułami – humanistyki. Martin Paul Eve, wykładowca literatury współczesnej na Uniwersytecie w Lincoln, jeden z dyrektorów Open Library of Humanities oraz autor bloga naukowego, odpowiedział na te wątpliwości w opublikowanej pod koniec ubiegłego roku książce poświęconej zastosowaniu modeli otwartych w humanistyce, zatytułowanej Open Access in the Humanities. Jest to kolejna po The History. Manifesto publikacja wydana przez Cambridge University Press na jednej z licencji Creative Commons.
Praca Eve'a składa się z pięciu rozdziałów, które uzupełnia zwięzły słownik podstawowych terminów, bibliografia i indeks. W rozdziale pierwszym autor przedstawia założenia stojące za modelami otwartymi, rozważając między innym zasady prowadzenia badań humanistycznych (s. 25–28). Czytelnik oczekiwałby jednak bardziej konkretnych analiz sposobów, w jakie otwarty dostęp może pomagać w ich realizacji (s. 28–29).
W rozdziale drugim Eve zwraca uwagę na kwestie ekonomiczne, z tym że jego pierwsza część poświęcona jest głównie prestiżowi i kapitałowi symbolicznemu. Autor zauważa paradoks: oto mamy dziś równocześnie do czynienia z kryzysem popytu i podaży (s. 15). Wydawcy publikują zbyt wiele treści (dotyczy to tak czasopism, jak i monografii), ostro konkurując o czołowe pozycje, a zarazem uczelnie nie są w stanie zapewnić badaczom i studentom wszystkich potrzebnych im materiałów.
Trzeci rozdział dotyczy otwartych licencji, w tym korzyści płynących z uprawnienia do ponownego wykorzystania materiałów i text-miningu, czyli eksploracji przeprowadzanych w oparciu o duże zbiory tekstów. Zdaniem Eve'a współczesny system prawa autorskiego aktywnie powstrzymuje badania naukowe od pełnego wykorzystania swojego potencjału (s. 94).
Czwarty rozdział dotyka podstawowej różnicy między humanistyką a naukami ścisłymi, czyli monografii i ich roli. Monografie dają niezbędną przestrzeń do przedstawiania argumentacji i idei, czego nie zapewniają artykuły (s. 115). Eve zauważa, że podobnie jak istnieje oprogramowanie wspierające proces wydawania czasopism (Open Journal Systems), tak też dostępne jest oprogramowanie ułatwiające publikację monografii – Open Monograph Press. Autor dokonuje przeglądu funkcjonujących projektów wspierających otwarte monografie oraz przedstawia kilka modeli ekonomicznych.
Wieńczący pracę rozdział piąty poświęcony jest innowacjom i eksperymentom, które nie są w sposób konieczny związane z otwartym dostępem, ale stwarzają szanse na usprawnienie systemu nauki. Eve pisze w nim o eksperymentach z recenzowaniem oraz z procesem wydawniczym. Sugeruje przemyślenie znaczenia anonimowości w procesie recenzowania (s. 142). Zwraca też uwagę na problem czasu. Z jednej strony środowiska akademickie w coraz większym stopniu ze sobą konkurują, z drugiej jednak „powolna humanistyka” (slow humanities) umożliwia osiąganie bardzo wysokiej jakości (s. 149).
Choć Martin Eve pisał tę książkę także z myślą o osobach niezaznajomionych z koncepcją otwartego dostępu, to za cel postawił sobie przede wszystkim przeprowadzenie krytycznej analizy efektów otwartego rozpowszechniania i ponownego wykorzystywania materiałów w naukach humanistycznych (por. s. 3). W efekcie do końca nie udało mu się ani jedno, ani drugie. Z jednej strony bowiem wyjaśnia podstawowe pojęcia i problemy (np. s. 89–92), z drugiej zaś dotyka pewnych bardziej szczegółowych kwestii, nie rozstrzygając ich jednak w sposób satysfakcjonujący. Eve zdecydował się na przywoływanie zarówno argumentów zwolenników otwartości, jak i jej oponentów (zwłaszcza s. 30–42). W tym drugim przypadku nie wypada jednak przekonująco, szczególnie gdy przytacza wypowiedź skrajną i we własnym przekonaniu niewiarygodną: Robert Dingwall w sposób skrajny wyraził obawy, które mogą być przedstawione w sposób bardziej stonowany. Postawił zarzut, że „otwarty dostęp jest dobrą wiadomością dla neonazistów” […] Zarzuty Dingwalla są być może zbyt skrajne, by brzmiały wiarygodnie... (s. 107).
Eve jest zwolennikiem złotej drogi otwartego dostępu (zielona droga otwartego dostępu sama z siebie okazuje się z kilku powodów marnym substytutem złotej drogi, s. 10; pożądany byłby ruch wykraczający poza zieloną drogę otwartego dostępu w stronę drogi złotej, s. 69), co nie zaskakuje, jeśli wziąć pod uwagę, że jest jednym z twórców Open Library of Humanities – inicjatywy mającej na celu otwarte publikowanie prac humanistycznych, finansowanych kolektywnie przez biblioteki. Jedną z centralnych kwestii otwartego dostępu stanowi dla niego prestiż.
To właśnie prestiż ma być rozwiązaniem znanego z nauk ekonomicznych problemu gapowicza, występującego przy kolektywnym finansowaniu projektów otwartościowych: wszyscy korzystają z dobra wspólnego, które finansowane jest jednak tylko przez niektórych. W ujęciu Eve'a instytucje składające się na system otwartego publikowania mają być motywowane zmniejszeniem własnych kosztów (które teraz ponoszą na zakup płatnych treści), jak również uznaniem ze strony społeczności za wkład w tworzenia dobra wspólnego (s. 75). Warunkiem jest przyjęcie logiki współpracy zamiast konkurencji. Taki model finansowania przyjął m.in. arXiv (s. 74). Przyjął go także sam M. Eve, projektując swoją platformę wydawniczą OLH.
Po lekturze Open Access in the Humanities czytelnik może odnieść wrażenie, że różnice w komunikacji naukowej między humanistyką a naukami ścisłymi nie są zbyt daleko idące. Należy (...) zaznaczyć, że fundamenty prowadzenia badań są takie same [w naukach ścisłych i humanistycznych]: jest to dokonywanie odkryć i komunikowanie o nowych ustaleniach lub interpretacjach (s. 26). Różnice sprowadzają się w zasadzie do dużego znaczenia monografii w humanistyce. Eve rozwiązanie każdego problemu znajduje w dotychczasowym dyskursie o otwartości (przede wszystkim w pracach Petera Subera, a także w modelu stosowanym przez PLOS oraz w kilku przypadkach w dorobku ideologa ruchu wolnego oprogramowania Richarda Stallmana).
Open Access in the Humanities z pewnością nie wyczerpuje tematu otwartości w naukach humanistycznych. Wartością tej pozycji jest jednak próba zmierzenia się ze specyfiką komunikacji naukowej w tym obszarze wiedzy i wyraźne wskazanie, że modele otwarte przynoszą korzyści nie tylko przedstawicielom nauk ścisłych.
Martin Paul Eve, Open Access in the Humanities. Contexts, Controversies and the Future, Cambridge University Press 2014, s. 209.
Michał Starczewski jest pracownikiem Platformy Otwartej Nauki i doktorantem na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego.
- Szczegóły
- Utworzono: 2015-03-05