Wyjdziemy poza podział na złoty i zielony OD
Osobiście uważam, że dyskusja przeciwstawiająca sobie złotą i zieloną drogę jest raczej ograniczająca, ponieważ operuje wyobrażeniami przyszłości jako składającej się wyłącznie ze znanych nam już od dekad formatów i ścieżek na mapie dzielenia się wynikami badań. A naukowcy wciąż przecierają zupełnie nowe szlaki i znajdują nowe sposoby dzielenia się wiedzą i swoimi wynikami. I wcale nie wszystkie te sposoby mieszczą się w paradygmatach tradycyjnego publikowania.
Dr Jennifer Edmond jest jednym z dyrektorów Trinity Centre for Digital Humanities. Reprezentuje DARIAH w Open Science Policy Platform, grupie doradczej Komisji Europejskiej. W swoich badaniach zajmuje się wpływem technologii na nauki humanistyczne.
27 maja Komisja Europejska powołała Open Science Policy Platform, grupę ekspercką mającą za zadanie „doradzać w zakresie rozwoju i wdrożenia polityki otwartej nauki w Europie”. Pani reprezentuje w niej DARIAH (Digital Research Infrastructure for Arts and Humanities). Jakie cele chciałaby pani osiągnąć w OSPP?
Wierzę, że uczynienie nauki bardziej otwartą przyniesie wiele korzyści naukowcom, gospodarce i w ogóle społeczeństwu. Jednocześnie jestem bardzo zaniepokojona faktem, że rozumienie tego, czym jest „otwarta nauka” ukształtowało się przede wszystkim z uwzględnieniem perspektywy nauk ścisłych i przyrodniczych. Humanistyka i nauki o sztuce również mają tu wiele do zaoferowania, ale te dyscypliny rozpoczynają z zupełnie innego punktu, ponieważ nasze „dane surowe” (w takim stopniu, w jakim można je tak nazwać) są często przechowywane w instytucjach kultury i dziedzictwa. Mamy także mocno zakorzenioną tradycję argumentowania i badań indywidualnych, prowadzących do specyficznego rodzaju wyników. Aby otwarta nauka naprawdę odniosła sukces, musi ona objąć te metody tak samo, jak obejmuje metody nauk ścisłych. DARIAH ma szansę odegrać rolę aktywnego moderatora, i to właśnie jest moim głównym celem: reprezentowanie tradycji humanistycznych w OSPP i odnajdywanie sposobów, w jaki DARIAH może wspierać otwartość, unikając przy tym lekceważenia lub bagatelizowania siły humanistycznych strategii poznawczych.
Dokument Amsterdam Call for Action on Open Science wyznacza dwa cele do osiągnięcia przez Europę do 2020 r.: pełen otwarty dostęp do wszystkich publikacji naukowych oraz wypracowanie całkowicie nowego podejścia do ponownego wykorzystania danych badawczych. Czy OSPP będzie zaangażowane w szukanie sposobu osiągnięcia tego?
Tak, to są dwa spośród dużych zadań postawionych przed OSPP. Ale mamy w OSPP świadomość, że włączenie tych polityk do kultur badawczych Europy będzie wymagało szeroko zakrojonej zmiany systemowej. Zadaniem OSPP jest także obmyślenie struktur wspierających „oddolne” problemy, które z pewnością będą się pojawiały wraz z powiększającą się otwartością, takie jak potrzeba nowych kompetencji, integracja nauki obywatelskiej, nowe sposoby ewaluacji rezultatów pracy badawczej, a także uczciwość badawcza w zmieniającym się krajobrazie (by podać tylko niektóre przykłady). Wszystkie te zagadnienia są ściśle powiązane z tym, jak, kiedy i gdzie dzielimy się wynikami badań.
Ten sam dokument zupełnie pomija zieloną drogę otwartego dostępu. Czy uważa pani, że jest możliwe znalezienie równowagi między złotą i zieloną drogą OD? W jaki sposób?
Myślę, że nie da się uniknąć zróżnicowanego podejścia przy zapewnianiu szerokiego dostępu do wyników badań naukowych. Wydawniczy ekosystem jest zbyt różnorodny i szeroki, a przy tym nieustająco powiększa się i zmienia. Osobiście uważam, że dyskusja przeciwstawiająca sobie złotą i zieloną drogę jest raczej ograniczająca, ponieważ operuje wyobrażeniami przyszłości jako składającej się wyłącznie ze znanych nam już od dekad formatów i ścieżek na mapie dzielenia się wynikami badań. A naukowcy wciąż przecierają zupełnie nowe szlaki i znajdują nowe sposoby dzielenia się wiedzą i swoimi wynikami. I wcale nie wszystkie te sposoby mieszczą się w paradygmatach tradycyjnego publikowania. Myślę, że z czasem wyjdziemy poza prosty podział na złoty i zielony OD i sięgniemy po więcej kolorów tęczy, a naukowcy będą mieć większy wybór spośród opcji dopasowanych do różnego rodzaju wyników. Zaczniemy bardziej precyzyjnie rozumieć użyteczność narzędzi, które dziś wspierają otwarty dostęp, od otwartych repozytoriów zaczynając, a na opłatach odautorskich (APC) kończąc.
Czy uważa pani, że polityki otwartości pozostaną kompetencjami państw członkowskich UE, czy UE zharmonizuje ten obszar za pomocą rozporządzenia lub dyrektywy?
Horyzont 2020 długo wywierał duży wpływ na rozwój krajowych polityk w zakresie prowadzenia badań, ale należy pamiętać, że polityka H2020 została ukształtowana w procesie politycznym, uwzględniającym opinie i doświadczenie państw członkowskich. Przewiduję raczej kontynuację tego trendu zmierzającego do harmonizacji między politykami europejską i krajowymi, ale tylko w taki sposób, by zachować równowagę między wkładem oddolnym a odgórnymi zachętami.
DARIAH jest Europejskim Konsorcjum Infrastruktury Badawczej (ERIC) rozwijającym infrastrukturę dla humanistyki cyfrowej. W jaki sposób naukowcy z Europy mogą uczestniczyć w tym przedsięwzięciu?
DARIAH jest dużą i żywą społecznością, która wciąż rośnie i podejmuje nowe inicjatywy. Państwa, które już są członkami DARIAH, mają komitety krajowe lub nawet zorganizowane struktury. Naukowcy, którzy chcą zaangażować się w DARIAH, powinni skontaktować się z nimi, dowiedzieć się więcej, czym jest DARIAH i jak wspiera badania i ostatecznie zaangażować się. Jeśli państwo nie jest jeszcze członkiem DARIAH, to organy centralne DARIAH służą radą, w jaki sposób lobbować w swoim kraju za przyłączeniem. Ewentualnie wskażą, z jakich serwisów mogą korzystać wszyscy, niezależnie od członkostwa.
Humaniści cyfrowi często deklarują, że otwartość jest dla nich ważną wartością. Jakie są korzyści z otwartości w humanistyce cyfrowej?
Przede wszystkim, jesteśmy coraz bardziej świadomi znaczenia swobodnego przepływu danych, ponieważ nasze metody i źródła mogą w środowisku cyfrowym coraz ściślej wiązać się ze sobą. Tradycyjne projekty badawcze mogą opierać się na zapisach, które są zamknięte i dosłownie ukryte w archiwum – ale cyfrowe projekty już nie mogą. Po drugie, inwestujemy na tyle dużo w nasze projekty i platformy, na których je udostępniamy, że musimy myśleć o ich trwałości. Różni ludzie różnie rozumieją trwałość. Dla mnie oznacza ona w pierwszej kolejności ponowne wykorzystanie, co z kolei wiąże się z otwartością – w zakresie technicznych standardów, praw, przystosowalności, organizacji wiedzy oraz w wielu innych płaszczyznach. Wreszcie, cyfrowi humaniści często pracują w przestrzeni bardziej publicznej, co z pewnością sprzyja interakcjom z innymi dyscyplinami i bardzo często umożliwia dotarcie z badaniami bezpośrednio do publiczności. Ta otwartość stała się zupełnie szeroko akceptowaną częścią humanistyki cyfrowej dzięki bogactwu, które z sobą niesie oraz wpływowi, który ułatwia.
Text-and-Data Mining jest obecnie zagadnieniem żywo dyskutowanym na poziomie europejskim. Jakie regulacje w tym zakresie są pożądane z punktu widzenia otwartej nauki i humanistyki cyfrowej?
Tutaj potrzebna jest przejrzystość: obecnie największą barierą jest dojmujący brak jasności, co jest dopuszczalne, a co już nie. Nie ma jakichś konkretnych przeszkód powstrzymujących rozwój TDM. Gdybyśmy potrafili najpierw uzgodnić, jakie warunki są związane z prawem do maszynowej analizy (right to mine); gdybyśmy mieli 100% pewności, gdzie jesteśmy z jakimś zestawem danych lub podejściem badawczym, wtedy moglibyśmy zacząć budować w zrównoważony i odpowiedzialny sposób, wychodząc z tego punktu. Kiedy to już uzyskamy, będziemy potrzebować więcej dobrej jakości otwartych treści, co, jak sądzę, będzie możliwe dzięki infrastrukturze. Najpierw jednak potrzebne jest bardziej przejrzyste prawo.
Jak wiele zmienia w humanistyce “zwrot cyfrowy”? Czy dotyka podstawowych zasad prowadzenia badań?
Zwrot cyfrowy jest w pewnym sensie głębszy, niż jesteśmy gotowi przyznać: tylko nieliczni badacze pracowaliby dziś bez narzędzi takich jak JSTOR lub hybrydowe, analogowo-cyfrowe notatki i zapiski ze swoich badań. Ale odpowiedź na to pytanie zależy w dużej mierze od tego, czego oczekuje się od cyfrowości. Niektórzy oczekują całkowitej przemiany swojej pracy – to jest wciąż mniejszość i, jak każde podejście metodologiczne, nie spodziewam się, by wszyscy aż tak głęboko je sobie przyswoili. Raczej spodziewam się osiągnięcia powszechnej akceptacji i uznania znaczenia tych metod. Moją odpowiedź komplikuje również sama natura dostępnych narzędzi. Obecnie wiele cyfrowych narzędzi zostało zaadoptowanych z ekosystemów obcych badaniom humanistycznym. Czasem działają, ale w wielu wypadkach nie uwzględniają całego bogactwa humanistycznych badań. Uważam więc, że w humanistyce zwrot cyfrowy nie ujawnił jeszcze wszystkich swoich możliwości. Zwrot cyfrowy w humanistyce będzie niekompletny, dopóki nie stworzymy środowiska badawczego, które naprawdę obejmie mocno zakorzenione, utrwalone i nieoczekiwane aspekty badań humanistycznych.
Jakie są pani zdaniem możliwości szerszej współpracy w środowisku cyfrowym między naukowcami z obszaru humanistyki i nauk ścisłych? Które narzędzia z zakresu otwartej nauki mogą stymulować taką współpracę?
Według mnie ekscytacja humanistyką cyfrową bierze się z tego, że oferuje ona badaniom humanistycznym podejście translatorskie, pozwala zastosować to, co zasadniczo nie wykracza poza bardzo podstawowe badania. Umożliwia jednak pracę we współpracy z innymi użytkownikami, dyscyplinami i metodami. Jeśli jesteśmy w stanie znaleźć skuteczniejsze sposoby dzielenia się wiedzą i potwierdzaniem jej wartości „na żywo”, to ten potencjał będzie rosnąć. Otwarte dane będą odgrywały tu rolę kluczową, o ile nie zostaną zostawione same sobie. Ważniejsze będzie na przykład rozwinięcie w Europie możliwości odkrywania nowych zawodowych ścieżek łączących bibliotekarzy, badaczy i pracowników nienaukowych z kompetencjami technicznymi. Potrzebujemy tych hybrydowych ludzi; oni są jak mosty zawiązujące dialog i zbierające razem różne dyscypliny. Są dobrzy ludzie, którzy ad hoc wchodzą w te przestrzenie, ale jest ich za mało. Często zderzają się ze sztucznymi przeszkodami, które powstrzymują ich przed przechodzeniem między obszarami specjalizacji i nie pozwalają im uzyskać sprawczości. Gdybyśmy potrafili zoptymalizować cały system, tak by tacy pośrednicy mogli być skuteczni, współpraca znacząco by wzrosła.
- Szczegóły
- Michał Starczewski