Gildia kontra Sojusz, czyli walka o autorów po amerykańsku
Utworzenie przez naukowców z Uniwersytetu w Berkeley Sojuszu Autorów (Authors Alliance) wywołało ostrą reakcję ze strony Gildii Autorów (The Authors Guild), skupiającej pisarzy amerykańskich i służącej im doradztwem oraz opieką prawną. O skali tej reakcji najlepiej świadczy fakt, że uprzedziła ona nawet oficjalną inaugurację działalności Sojuszu.
Authors Alliance (w którego zespole doradczym zasiada m.in. Lawrence Lessig) stawia sobie za cel wspieranie autorów w zakresie prawnym, technicznym i instytucjonalnym w celu efektywnego udostępniania owoców ich pracy w erze cyfrowej. Jak informują na swojej stronie twórcy inicjatywy:
Misją Sojuszu Autorów jest rozwijanie powszechnego zainteresowania ułatwianiem powszechnego dostępu do utworów chronionych prawem autorskim poprzez udzielanie pomocy autorom i reprezentowanie tych spośród nich, którzy chcą szeroko upowszechniać wiedzę i dzieła swojej wyobraźni.
To właśnie ostatni fragment przytaczanego zdania wydaje się główną przyczyną oburzenia ze strony członków Gildii. Sformułowanie "dzieła wyobraźni" wyraźnie sugeruje bowiem, że adresatem oferty Sojuszu nie są jedynie naukowcy dążący do jak najpowszechniejszego udostępniania wyników swoich badań, lecz także autorzy szeroko pojętej literatury nienaukowej publikujący swoje dzieła w modelu komercyjnym.
Członek rady Gildii T.J. Stiles przekonuje:
Jeśli ktoś z was żyje z pisania lub ma na to nadzieję, kategorycznie odradzam mu dołączenie do Sojuszu Autorów. Odradzam to również wtedy, gdy uważa, że autorzy powinni mieć prawo decydowania o tym, co dzieje się ich książkami.
Mogłoby się wydawać, że straszenie autorów nieakademickich przez wydawców otwartym dostępem należy już do przeszłości. Wygląda jednak na to, że antyotwartościowa kampania może rozgorzeć na nowo. Rzecz w tym, że tym razem przeciwnicy otwartego udostępniania będą mieli kłopot ze znalezieniem wygodnej etykiety umożliwiającej napiętnowanie oponenta. Sojusz nie posługuje się bowiem kategorią otwartego dostępu, jakby był świadom, że rozciągnięcie tej kategorii na publikacje nieakademickie mogłoby wywołać protesty ze strony orędowników otwartości w nauce.
- Szczegóły
- Utworzono: 2014-06-05
- Maciej Chojnowski